ZUS zamęcza biznes

ZUS zamęcza biznes

Podwyżki nie miną młodych firm, które w pierwszych dwóch latach działalności mogą opłacać niższe składki (jeśli ich właściciele nie prowadzili innych firm w ciągu poprzednich pięciu lat). Ubezpieczenie społeczne (z uwzględnieniem składki chorobowej) podskoczy ze 160,78 zł do 167,47 zł. Składka na Fundusz Pracy wzrośnie o 51 gr do 12,86 zł. Przez cały 2015 rok młodzi przedsiębiorcy wpłacą do ZUS–u ponad 86 zł więcej niż w 2014.

Trzeba przetrwać

Z jednej strony fakt, że rząd przewiduje wzrost średnich wynagrodzeń – i to prawie o 6 proc. – to krzepiąca wiadomość dla pracobiorców. Ale już właściciele firm nie mają specjalnych powodów do radości.

– Ta niewątpliwie krzepiąca wiadomość oznacza, że dla osób prowadzących własną działalność wzrosną składki ZUS. Nie jest to żadnym pocieszeniem, ale wzrost tych składek jest tyle planowy, co automatyczny – tłumaczy Marek Jarocki, dyrektor i doradca podatkowy w firmie EY. – Wynika z corocznego powiązania wysokości obciążeń ZUS z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce narodowej. Ta ostatnia miara jest ważna dla przedsiębiorców jedynie pośrednio, ich przychody zależą bardziej od wzrostu cen i ogólnej koniunktury gospodarczej. Stąd można zrozumieć rozgoryczenie drobnych przedsiębiorców, którzy odczują dotkliwie wzrost składek na ZUS. Wobec widma deflacji ich przychody mogą takiego wzrostu nie doznać.

To w dużej mierze właśnie deflacja stanowi problem. Fakt, że ceny w gospodarce spadają, jest ulgą dla kieszeni konsumentów, ale po drugiej stronie barykady są firmy, które mają problemy z utrzymaniem marż i obrotów na dotychczasowym poziomie. W długim terminie deflacja może zmusić ich do ograniczania produkcji, a to może odbić się czkawką również zatrudnionym. Problem ze składkami ZUS polega na tym, że trzeba je płacić niezależnie od tego, czy firma zarabia, czy ponosi straty. Nic więc dziwnego, że w niedawnym badaniu GFK Polonia aż 8 na 10 przedsiębiorców określiło konieczność odprowadzania składek za wyjątkowo uciążliwy obowiązek.

Lista powodów, dla których przedsiębiorcy buntują się przeciw podwyżkom w systemie ubezpieczeń społecznych, jest jednak znacznie dłuższa. Krytyka dotyczy samej metody ustalania składek. Są one zależne od średniego wynagrodzenia, ale ten wskaźnik oblicza się tylko, biorąc pod uwagę zatrudnienie w firmach, w których pracuje ponad 10 osób. A one dają pracę tylko V* wszystkich zatrudnionych. Jeśli przyjrzeć się strukturze sektora przedsiębiorstw w Polsce, okazuje się, że aż 95 proc. stanowią w tej grupie firmy małe, zatrudniające do 10 osób. Przy ustalaniu wysokości średniego wynagrodzenia nie bierze się ich pod uwagę, a to przecież je najbardziej dotykają podwyżki. Również dlatego, że poziom składek nie zależy od osiąganych dochodów. Tyle samo zapłaci właściciel dużej firmy przemysłowej, tyle samo rzemieślnik o niższych i nieregularnych zarobkach. Do tej księgi zażaleń warto dodać jeszcze niekończącą się dyskusję o poziomie przyszłych emerytur z ZUS i liczne przepowiednie o niewypłacalności systemu zabezpieczeń społecznych. Jak na razie nie pozostaje nic innego jak przełknąć gorzką pigułkę podwyżki i pocieszać się tym, że zawsze może być gorzej. Bo zapewne jeśli chodzi o składki ZUS, za rok znów będzie.

Grzegorz Morawski

Facebook Comments

Artykuły użytkownika

Najnowsze

Najczęściej komentowane

Facebook Comments